Biblioteka Marcinkowice. Na 41. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce
W przeddzień kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, nasz rodak Jan Pytka z Kanady kontaktował się z biblioteką. Emocjonalnie prosił, by opublikować jego wiersz poświęcony tym tragicznym wydarzeniom. Bardzo mu na tym zależało.
Utwór zadedykował polskiemu aktorowi Danielowi Olbrychskiemu, który w 1986 r. prezentował poezje wieszczów polskich w Chicago. Tłem do tych narodowych strof, była muzyka Chopina w wykonaniu wybitnego polskiego pianisty Janusza Olejnika.
Dziękując Janowi Pytce za wiele sympatycznych kontaktów i wierszy, serdecznie Go pozdrawiamy z Jego rodzinnych stron.
BARD POLSKI II
Weszli do domów jak złodziej nocą, kiedy ludzie już spali,
Zaczęli targać drzwiami, oknami w odosobnienie gnali.
Czuli się mocni, bo im mówiono, że tak muszą postąpić,
Bić i zabijać drzeć w piekło głosy, w swój rząd poczęli wątpić.
W planach jak banda się spółkowali wiele miesięcy wcześniej,
Aby uradzić jak też ujarzmić lud pracy, dziecko w niewieście.
Prosili wodzów, błagali ludy aby dać trochę czasu,
Że dziś nie mogę zelżyć kajdanów – na to potrzeba fachu.
Pisali mowy i zapewniali, że nas się radzić będą,
A naród wierzył, a naród czekał, oszustwem nie zdobędą.
Wiele szukaństwa sobie robili, aby ogłupić ludzi,
By nie wierzyli tym swoim wodzom, ich już to wszystko nudzi.
Tak było ludzie, wierzcie mi w słowie, na to tego dowody,
Jak nas bezczelnie oszukali skradając się o północy.
Gdy dzieci spały, matkę przy piersi, kiedy karmiła niemowlę,
Wydarli z łóżka, włożyli kajdan, by zakuć polską mowę.
Sami nie wiedząc czemu tak robią, dla jakiej idei życia,
Czemu targa swojego brata, jak bandzior zabija Abla z ukrycia.
Jego w tresurze tak wychowali, aby uczucia nie znał,
By bił, zabijał ojca czy siostrę, aby litości nie miał.
Nie raz tego dowody dali, że tak postąpić umieją,
Nie jedna matka płacze nad synem, którego dom – mogiłą.
Nie jedno dziecię nie pozna ojca, bo go nie wypuścili,
Później zakuli, łeb ukręcili, sądem się obstawili.
Z ojca twojego robią bandytę, że to on na nich napadł,
Ze słowem w dłoni, by ich z czerwienić, dla nich i dla fałszu kat.
Oni zakryci nie ukazali twarzy swej wściekłej mordy,
Mając dwie twarze – obie zdradliwe, pogaństwem znacząc hordy.
A ten, kto widział nam już nie powie, jak wtedy wyglądali,
Bo w obronie swej wrednej twarzy – rozjechać czołgiem zdołali.
A w sądzie rację przyznali sobie, że inaczej nie można,
Że to bandyta, który ich poznał, że Go bez sądu można!
Więc synu młody, pamiętaj zawsze, co z tym ojcem zrobili,
Nie wierz sądom, które to wtedy bandytę z Niego czyniły.
Bo on szlachetnym był w swoim czynie, mowę miał także piękną,
A ich bardzo bolało wtedy, że oni go nie dosięgną.
Prosili wiele, by wstąpił do nich, by zasilili szeregi,
Że dadzą wszystko, byle się wyzbył polskiej idei!
JAN PYTKA (Kanada)
Ilustracja – źródło: Fragment strony tytułowej książki Gabriela Mérétika „Noc generała”, Wydawnictwo „Alfa”, 1989.