Cykl: Z kroniki rodu Mazoniów
Wyprawy nad Dunajec
Spośród fotografii zamieszczonych w „Kronice rodu Mazoniów”, prezentujemy te związane z wypoczynkiem nad Dunajcem, z roku 1938. Pan Mazoń przytaczając w kronice biografię swojej siostry Zofii, wspomina o jej sielskich wakacjach nad Dunajcem, błogich latach, pełnych dziewczęcych i panieńskich różowych marzeń.
Na fot. Zofia Mazoniówna w harcerskim mundurku, podch. Adam Dobek z Radłowa, Janina Krasoń. Rok 1938 r.
Uzupełnieniem fotografii niech będą wspomnienia pana Józefa Mazonia, pochodzące z pierwszego tomu opracowania pt. „Echa minionych lat”, dotyczące czasu spędzonego nad Dunajcem. Zapraszamy do lektury:
„W letnie i słoneczne dni, kiedy mieliśmy więcej czasu, urządzaliśmy wyprawy nad Dunajec, odległy od Radłowa o 2 kilometry. Najlepsze miejsce do kąpieli było koło wsi Glów. Tutaj Dunajec płynął półkolem i od strony tej wsi utworzyły się duże „łachy”, takie ówczesne plaże, pełne nie tylko żwiru, ale i drobnego, czystego piasku, na którym można się było opalać, wygrzewać, ale również z niego budować przysłowiowe zamki z piasku. W Dunajcu można się było kąpać tylko w dni słoneczne i upalne, bo to przecież górska rzeka, a więc nie tylko bystra, ale i zimna. W głównym nurcie Dunajca kąpaliśmy się dopiero wtedy, gdy umieliśmy już dość dobrze pływać. Z Dunajcem nie było żartów. Na pewnych odcinkach był głęboki na 2 – 3 metry, tworzył niebezpieczne wiry. (…) W sierpniu i na początku września nad brzegami Dunajca, w kępach wikliny zbieraliśmy duże, dojrzałe, słodkie, czarne ostrężyny. Z gałązek wikliny, przy pomocy niezawodnego kozika, sporządzaliśmy całkiem udane gwizdki. (…) Wśród nagromadzonego i wymytego przez wodę żwiru wyszukiwaliśmy różnego kształtu i koloru kamyki, przydatne też do procy, a także perłowo błyszczące rozmaite muszelki.
(…) Taki był Dunajec przed 1939 rokiem, o czystej, bystrej, górskiej wodzie, dosłownie z mieniącymi się w słońcu rybami, które widać było jak płyną pod prąd, tuż przy samym dnie, na głębokości nawet dwu metrów”.